Mini poradnik jak pozbyć się szkodliwych substancji ze swoich kosmetyków i zmienić je na naturalne. Przygotowałam ten poradnik, aby pomóc Ci na początku drogi do znalezienia naturalnych, odpowiednich dla Ciebie, zdrowych i bezpiecznych kosmetyków. Bo wiem z własnego doświadczenia, że początki łatwe nie są.
Kiedy sama zaczynałam przygodę z naturalnymi kosmetykami, czułam się przytłoczona. Etykieta opakowania mówiła
co innego niż skład INCI (INCI to lista tych dziwnych substancji, które są wypisane na tyle opakowania. Jeśli nie wiesz, czym jest INCI, przejdź tutaj). Ponieważ jestem z wykształcenia biologiem, potrafiłam z niektórych nazw wywnioskować ciut więcej, niż przeciętna konsumentka. Pomimo tego miałam mętlik w głowie – tyle substancji… wiele nawet nieszkodliwych na początku brzmiało groźnie. Nie wiedziałam jak dokonać dobrego wyboru! Nie wiedziałam, za co płacę.
Z czasem (i z pomocą internetu 😉 ) przygotowałam sobie listę substancji, których chciałam unikać, ale… nie była krótka
i korzystanie z niej przy półce sklepowej było w zasadzie niemożliwe. Teraz mam już swój system, który pomaga mi wybierać mądrzej, szybciej i zdrowiej. Bez konieczności wykucia na blachę listy chemicznych nazw. Właśnie dziś chcę
Ci o nim opowiedzieć.
KROK 1
SKUP SIĘ NA JEDNYM PRODUKCIE
U mnie zaczęło się właśnie od jednego, prostego produktu. Był nim… antyperspirant! Jeden z powszechnie stosowanych składników, który znajduje się w prawie każdym antyperspirancie jest aluminium. Używanie aluminium
w antyperspirantach jest coraz częściej odradzane z obawy o możliwe zwiększanie ryzyka powstawania raka piersi (1). Ponadto, związki z aluminium w antyperspirantach (także tych w sprayu) powodują zatykanie się gruczołów skóry
i zaburzają jej prawidłowe działanie (usuwanie potu a z nim także toksyn).
Teraz jest to dla mnie śmieszne – choć to śmiech przez łzy – że gdy się o tym dowiedziałam, pobiegłam do łazienki
i sprawdziłam wszystkie antyperspiranty i dezodoranty. O zgrozo! Każdy z nich miał składnik z groźnym słowem “Aluminum”! Pomyślałam sobie wtedy, że to przecież niemożliwe, żeby producenci kosmetyków tak nas truli… a później okazało się, że to tylko czubek góry lodowej. Szkodliwych substancji moja łazienka była pełna.
Na szczęście z aluminium w antyperspirantach rozprawiłam się stosunkowo łatwo – w drogerii znalazłam tylko jeden produkt bez niego 🙂 Szukać go w składzie jest także stosunkowo prosto, gdyż w nazwie składnik znajduje się „aluminium”, np. Aluminium hydroxide, Aluminium oxide, Aluminium silicate, Aluminium stearate (celowo pomijam tu sole glinu, o nich powstanie w przyszłości osobny wpis). Odkryłam także, że próżno szukać wśród standardowych marek o produkt bez tego składnika. Wtedy właśnie zaczęłam powoli odkrywać marki, którym mogę ufać bardziej.
KROK 2
WYKLUCZ KILKA SKŁADNIKÓW
Następnym krokiem było dla mnie wykluczenie z użycia szamponu z SLS-em. Teraz nie jest to już trudne, jednak kilka lat temu wybór (i popularność) kosmetyków naturalnych był znacznie mniejszy. Dziś na wielu szamponach do włosów widnieje wyraźny napis „bez SLS”.
Następny był silikon w odżywce do włosów. Trzecim składnikiem z mojej parszywej trójki, był olej mineralny. Jeśli też chcesz wprowadzać naturalne kosmetyki stopniowo, wybierz swoją “parszywą trójkę” lub skorzystaj z mojej.
KROK 3
Z CZASEM POSZERZ ZAKRES SKŁADNIKÓW I ZNAJDŹ ULUBIONE MARKI
Po wykluczeniu tych trzech składników byłam już całkiem zadowolona z zawartości mojej kosmetyczki, ale ponownie –
im dalej w las, tym ciemniej. Wciąż natrafiałam na niekończące się listy szkodliwych substancji, których nazw po prostu
nie da się przyswoić. Jednak w czasie ciąży zainteresowałam się mocniej kolejnymi składnikami kosmetyków: parabenami, barwnikami, sztucznymi zapachami. Coraz ciężej było mi znaleźć w pełni „czyste” alternatywy, a i nazwy zaczęły być coraz bardziej skomplikowane.
Znałam już wtedy kilka marek kosmetyków naturalnych, którym mogłam zaufać. I zakupy stały się jednocześnie dużo prostsze. Kiedy dojdziesz do tego kroku, pewne marki na pewno będą już dla Ciebie znajome.
KROK 4
PODEJDŹ DO TEGO ROZSĄDNIE
Mniej więcej wtedy także uznałam, że całego świata nie naprawię i nie mam siły i czasu na bycie ortodoksyjną ekofanką. Postanowiłam więc wprowadzać zasadę „ograniczać co się da” i pamiętać też o drugiej stronie medalu – w kosmetykach te szkodliwe substancje po coś są. Zazwyczaj są tanim wypełniaczem, tanią alternatywą dla naturalnego składnika. Ale czasem niosą też pewne korzyści dla konsumenta, jak np. mocne konserwanty, które na dłużej chronią kosmetyki przed zepsuciem, zakażeniem grzybami i pozwalają na ich bezpieczne stosowanie przez dłuższy czas. Coś za coś.
KROK 5
KONSEKWENTNIE DO CELU
I tak dotarłam do stanu aktualnego, czyli takiego, w którym wykluczam najbardziej popularne i według mojej wiedzy najbardziej niebezpieczne substancje. Robię też pewne odstępstwa, jak np. używanie podkładu z silikonami i koreańskich masek w płachcie od czasu do czasu, czy konwencjonalnych lakierów do paznokci.
Jeśli nie potrafisz zrezygnować z jakiegoś niezbyt drogiego kosmetyku, trudno! Skup się na innych. I pamiętaj, że i tak
na tym etapie zrobiłaś już bardzo dużo dla swojego zdrowia.
Mam nadzieję, że udało mi się zainspirować Cię do zmiany. Mnie ta droga zajęła około czterech lat. Może Tobie pójdzie szybciej, jednak nie rób nic na siłę. Lepiej zmieniać nawyki małymi krokami, niż nie zmieniać ich wcale.
Jeśli już używasz naturalnych kosmetyków, daj znać w komentarzu jak wygląda Twoja droga, co Cię zdziwiło, może nawet zszokowało? Podziel się swoimi doświadczeniami 🙂
Dobrej nocy!
Diana
3 komentarze
[…] P.S. Chciałabyś zacząć używać kosmetyków naturalnych? Przeczytaj o tym, jak zacząć tutaj. […]
[…] go zawierają. Jeśli chciałabyś się dowiedzieć jak ja zaczynałam, przeczytaj ten wpis. Przeczytaj też krótki poradnik, jak czytać […]